... no właśnie, Wymarszem czy Wylotem ? Ze słów naszego Gokula bija taka pewnośc że właściwie jesteśmy już w Lukli. No prawie jak w Lukli. Tymczasem dziś kilka godzin zwiedzania (a jest co, ale o tym innym razem), kilka godzin zakupów i jesteśmy już nie tylko prawie jak w wymarzonej Lukli, ale jeszce na dodatek wyekwipowani tak jakbyśmy mieli zdobyć nie tylko sam Szczyt Najwyższy Tego Świata, ale i jeszcze ze 2 ośmiotysiączniki po drodze. No i nawet kasy trochę zostało i to bynajmniej nie dlatego że płacilśmy kartami. Ale to już zagadka na którą odpowiedzi nie udzielimy.Warto tylko na koniec wspomieć że demokratyczne ceny były nie tylko za bilety Aerofłotu ale także i za dobry stek w miłej atmosferze w New Orleans Cafe (dodajemy się do fun clubu !) a nawet i za piwo w hotelowej lodówce.Zatem - do usłyszenia jutro z Lukli !
ps zdjęcia robimy - a jakże ! Tylko na nasze uwagi że WiFi w hotelu działa jakby go nie było Pani Recepcjoniska odpowiedziała nam taaaaaaaaaaaaaaaaaakim uśmiechem że zrozumieliśmy że tematu drążyć dalej nie wypada. dlatego korzystamy z kafejki a tu nie pozwalaja podłączać podejrzanych urządzeń. Poza tym - przecież nie o zdjęcia z Kathamndu chodzi.