... WYLOT
a bylo tak:
4.45 - radosna pobudka o swicie
4.46 - 4.53 - ogolna i szczegolna toaleta , a nawet i mycie zebow, (i co z tego ze przed sniadaniem !)
4.53 - 4.59 - pakowanie pleckow i innych sprzetow - prawda jak dobrze przygotowalismy sie dnia poprzedniego !
4.59 - 5.00 - telefoniczne potwierdzenie od naszego agenta w kathamndu (chwilowo na placowce zamiejscowej w Lukli) ze pogoda jest jak najbardziej OK i ze bedziemy leciec
5.00 - 5.17 - pospieszne regulowanie rachunkow za nasze wyczyny dnia poprzedniego
5.17 - 5.23 - wielka uczta sniadaniowa z nielicznych produktow przygotowanych przez hotelowa kuchnie
5.29 - 6.00 - droga na lotnisko
6.00 - 6.32 - sprawna i dobrze zorganizowan odprawa pasazersko-bagazowa na lotnisku
6.32 - 14.01 - oczekiwanie na wylot samolotu do Lukli o godz. 7.30, w tym: 3 falszywe alarmy o wylocie, 10 wizyt w toalecie (kto zazywal srodki na chorobe wyskosciowa ten wie o czym mowimy), 4 herbaty, po 1 batonie i wiele rozmow z fachowa obsluga lotniska i linii lotniczych
14.01-14.36 - sprawnie zorganizowany wylot 16 os. grupy w tym 30 minut oczekiwania na plycie lotniska - ale za to mozna bylo wyjsc z samolotu i pobiegac po niekonczacej sie plycie lotniska co oczywiscie jako maratonczycy lubimy najbardziej
14.37 - cukierek w gebe, wata do uszu i WYLOT
14.37- 15.15 - podziwianie widokow, kontemplacja wcale nie gorzystych krajobrazow i szczesliwe ladowanie w Kathmandu
15.15-16.14 - przyswajanie informacji ze dzis juz nigdzie (a wszczegolnosci do Lukli) nie polecimy
16.14-16.43 - przyswajanie informacji ze jutro tez mozemy nigdzie nie poleciec bo nie tylko zla pogoda ale po prostu brak miejsc na jutrzejsze loty
16.43-16.44 - kontakt z naszym agentem, chwilowo w Lukli od 7 dni
16.44-17.35 - odbior bagazu i szczesliwy powrot do hotelu
17.35 -18.01 - przyswajanie informacji ze z powodu ogromnej ilosci turystow oczekujacych na wylot z kathmandu w naszym hotelu jak i w zadnym innym w promieniu 1356 m nie ma wolnych miejsc
18.01 - 18.20 - kontakt z naszym agentem (chwilowo .... itd), akceptacja faktu ze spimy na poddaszu w wieloosobowym pokoju w milym towarzystwie i ze jestesmy z tego powodu szczesliwi
18.21 - ponowny kontakt z naszym agenetem (chwilowo ... itd) i ustalenie ze jednak wylecimy jutro bez wzgledu na srodek transportu i ewentulna doplate do niego (nasz agent jest WIELKI bo pomimo ze chwilowo ... itd to jednak moze duzo)
18.21 - 18.59 - oczekiwanie na frienda naszego agenta ktory mial przyjechac w 10 minut z nowymi biletami,
18.22 - 18.58 - w miedzyczasie przeczytanie ze zrozumieniem informacji w miejscowej gazecie ze 3000 osob (w tym takze nasz agent chwilowo .... ) koczuje od 7 dni w Lukli, ze brak tam miejsc noclegowych i jedzenia takze, oraz ustalenie ze wlasnie tam chcemy sie udac i ze wlasnie o tym marzymy
18.59 - przybycie na czas przyjaciela naszego agenta z nowymi biletmi, obustronne podziekowania i gratulacje
19.10 - 22.30 - udanie sie do kolejnej polecanej knajpy na przepyszny tekst urozmaicony bardziej i mniej plynnymi dodatkami, rozkoszowanie sie miedzynarodowa tamosfera ww knajpy
22.30 - 22.35 - ustalenie ze na hotelowym kompie nie da sie zainstalowac polskich czcionek i pogodzenie sie z tym faktem
22.35 - 23.25 - pisanie ww bloga i wgranie zdjec
23.35 - 00.05 - ponowne pisanie ww bloga gdyz poprzednia zawartosc zniknela bez sladu